[azja środkowa] Dzień 34. Issyk-kul.

Posted on BLOG

11 września 2012.
Dzień 34. Issyl-kul.

Dojechaliśmy do Karakol. Wpierw wizyta na bazarze. Najciekawsza częśc mięsna 😉

Na poczcie wysłałem wszystkie kartki. Panie na poczcie potrafiły zirytować i zadziwić. Wchodzę, proszę o znaczki, kobieta po kirgisku przez dwie minuty mi tłumaczy, że jest przerwa obiadowa. Faktycznie, siedzą przy biurkach w głównej sali i jedzą. Więcej czasu zajęło pani wytłumaczenie, że jest przerwa niż jakby mi sprzedała te znaczki. Po jakimś czasie ktoś sie ulitował i sprzedał. Co za kraj… 😉 Jedziemy na granicę KIR-KAZ mając po drodze i takie widoki.

Na przejściu niespodzianka. Nieczynne. Od dwóch lat na dodatek. No to pięknie. Pogranicznik kirgiski tłumaczy, że nieczyne, bo Kazachopwie się boją Kirgizów. A on tu siedzi i pilnuje, by przejścia nie rozkradli. Wokół typowa granica przyjaźni. Zasieki, pas zaoranej ziemi. Ciekawe, czy Kazachowie się tak samo tłumaczą z drugiej strony. Wracamy.

Czeka nas 600 kilometrów jazdy przez Biszkek zamiast niecałych 100km do Kanionu Szaryńskiego, który jest naszym kolejnym celem. Jedziemy północną stroną Issyk-Kul. Stajemy po drodze w Cholpon Ata by zobaczyć w końcu jakieś petroglify. Udało się znaleźć, jakoś bez szaleństw. Mnie nie zachwyciło. 

Nocleg nad  jeziorem w towarzystwie samotnego nowozelanczyka, podróżującego 3 miesiące swoim land roverem.
Spis treści:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA. Wykonaj poniższe działanie *