[azja środkowa] Dzień 42.Ukraina. Polska.

Posted on BLOG

19 września 2012.
Dzień 42.  Ukraina. Polska. Powrót.

Z rana ruszamy autostradą Kijów- Lwów. Okazuje się, że to dośc szczególna autostrada. Otóż są po dwa pasy ruchu, oddzielone pasem zieleni, ale za to pas po prawej jest dostępny dla wszystkich. Czyli są przedawcy czegokolwiek, sklepiki, drobna gastronomia. Mi się podoba. Lepsze to niż seria ekranów zasłaniających cały mijany świat. Łapie nas milicja. Przekroczyliśmy prędkość. Pewnie tak było, ale od słowa do słowa dochodzimy do zgody. Zostajemy pouczeni i jedziemy dalej. Już tak blisko. Lwów mijamy obwodnicą podziwiając wielki stadion zbudowany na Euro. W końcu jesteśmy na przejściu w Krakowcu.


No i cóż. Kolejka. Nie da się wjechać do Polski tak od razu. Przyzwyczailiśmy się, że każdą granicę przekraczaliśmy w godzinę. Tu kolejka ani dgrnie. Dopiero po czterech godzinach dostępujemy zaszczytu odprawy. Ech. Polscy pogranicznicy nie śpieszą się. Widać tak mają nakazane. Żenada. Polska wita nas deszczem i zimnem. Wysiadam i żegnam się ze wszystkimi w Rzeszowie około 21. Mam plecak, drugi plecak i ze trzy torby. Wyglądam zabawnie. Mam nadzieję, że czymś jeszcze dziś uda mi się do Lublina dojechać. O, naiwny! Najbliższy autobus o 2 w nocy. Szybka akcja i jadę pociągiem do Jarosławia, gdzie około północy ma być autobus do Lublina. Wysiadam na stacji. Jest ciemno, pusto i jakoś tak czuję się niespecjalnie komfortowo. Zagaduje mnie miejscowy bywalec dworca, miłośnik wszelakich trunków i beztroskiego życia. Widać go zaciekawiam, zwlaszcza jak opowiadam, że ja prosto z Azji jadę, ujmuję swoim wyglądem i bagażem, bo stwierdza, że fajny jestem i będzie mnie chronił przed łobuzerką, która okolice dworca nawiedza o tej porze dnia ( nocy?) nader często. Faktycznie. Czeka ze mną do czasu aż przyjeżdża autobus. Pomaga mi się zapakować i jadę do Lublina. Co za ulga. Ale to nie był koniec przygód. W Lublinie jestem koło 3 w nocy. Okazuje się, że bez telefonu komórkowego – a ten zniszczył mi się w Kazachstanie – nie da się o tej porze złapać taksówki. Co zamacham za jakaś przejeżdżającą, nie reaguje. Taksówka na dworcu oferuje wyjątkową promocję, zawiezie mnie za 50zł. W Azji było prościej. Wystarczyło tylko pomyśleć i już jakieś auto stawało przede mną. No nic. Zmieniłem taktykę, chyba już z desperacji. Zacząłem zaczepiać udzi, których nie było o tej porze specjalnie dużo – tak jedna osoba na 10 minut – i pytałem czy mają telefon. Heh, potem zacząłem sam z siebie śmiać się. Noc, okolice dworca, zapytuje cię ktoś czy masz komórkę. Chyba podejrzane 😉

W końcu piątą osobę uprosiłem, zadzwoniła po taksówkę. Około 4:20 jestem w domu. Czasem tak bywa, że najtrudniej na własnym podwórku. W Azji było prościej. Toteż będę tam wracał. 
Na koniec małe podsumowanie autorstwa Tadka.
42 – ilosc dni w drodze,
16624 km – przejechany dystans,
2276 litrow – ilosc spalonego paliwa,
17 litrow – ilosc paliwa wwiezionego do uzbekistanu w butelkach po mineralce, coli, itp,
2000 – stargowana rekordowo niska cena (w uzbeckich sumach) za litr soliarki (oleju napedowego) w kraju, gdzie soliarki nie ma, a czarnorynkowa cena waha sie w granicach 3000-5000,
6 – ilosc przejechanych krajow,
11 – ilosc przekroczonych granic (polska, ukraina, rosja, kazachstan, uzbekistan, kirgistan, tadzykistan, kirgistan, kazachstan, rosja, ukraina, polska),
34 minuty – najkrotszy czas przekraczania granicy (uzbekistan-kirgistan),
4 godziny – najdluzszy czas przekraczania granicy (ukraina-unia europejska),
3800 m npm – najwyzsza wysokosc osiagnieta samochodem (przelecz tosor),
4200 m npm – najwyzsza wysokosc osiagnieta na nogach (wierzcholek pod pikiem lenina),
1315 km – najdluzszy dystans dzienny samochodem (kazachstan),
4 km – najkrotszy dystans dzienny samochodem (pod pikiem lenina),
7,5 usd/os. – najdrozszy hotel (chiwa, ze sniadaniem i registrowka),
5 usd/os. – najtanszy hotel (buchara, z registrowka),
7 usd/os. – drugi najdrozszy i drugi najtanszy hotel (samarkanda, ze sniadaniem i registrowka; wiecej hoteli nie bylo),
60 usd – koszty grubszych napraw (spawanie mocowan alternatora, zakup i wymiana poduszek pod silnikiem, wymiana lozyska tylnej polosi, naprawa silownika sprzegla),
2000 tenge – najwieksza i jedyna duza lapowka zamiast mandatu (ok. 40zl),
4zl – sredni koszt lapowki zamiast mandatu (=dwa scyzoryki reklamowe po 2zl), wydalem ok. 25 scyzorykow,
5 kg – ilosc przywiezionych przypraw, w tym 100 g szafranu,
3 litry – ilosc przywiezionego miodu,
43 min – dlugosc sesji zdjeciowej z krazacymi nad padlina orlami, sepami, orlosepami etc, potem nam sie znudzilo i odjechalismy,
ok. 50*C – najwyzsza temperatura (uzbekistan, nukus-chiwa-buchara),
ok. -2*C – najnizsza temperatura (kirgistan, przelecz tosor),
3 miliardy – ilosc komarow na podtaszkenckim biwaku (byc moze nawet 3,5 miliarda),
3 miliony – ilosc wyprzedzonych tirow na odcinku astana-pietropawlowsk-kurgan-czelabinsk-ufa-samara,
6 milionow – ilosc wyminietych tirow na tym samym odcinku (tzn. ze w druga strone bylo gorzej),
250 – ilosc decybeli w tunelu pod przelecza anzob,
3 – ilosc (w procentach) tlenu w zawiesinie nieslusznie zwanej powietrzem w tunelu pod przelecza anzob,
275 – najwieksza jednorazowa ilosc posiadanych banknotow z jednego kraju (sumy uzbeckie),
2 mm – strata na wysokosci bieznika.

Polecam stronę Tadka, głównego sprawcy tej niesamowitej wycieczki. http://www.megaprzygoda.pl/
Podziękowania za towarzystwo dla Tadka, Andrzeja i Staszka.
Spis treści:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA. Wykonaj poniższe działanie *