[indie] Ladakh. Dzień 13

Posted on BLOG

28 czerwca
Senggi La BC – Gongma

Ranek spędzamy w luksusach. Śniadanie pod namiotem, co prawda menu to samo co zwykle ( herbata, kaszki, musli, i inne paskudztwa ). W namiocie były tylko herbatniki, lizaki, papierosy, zupki chińskie, mydło, papier toaletowy i cola ( dzięki ci Panie za ta colę ;-))


A to gospodarz namiotu.

W Ladakhu, przy tych bardziej uczęszczanych szlakach, można spotkać takich namiotów całkiem sporo.  My widzieliśmy tylko dwa przez cały trek, ale raczej związane było to z faktem, że był jeszcze czerwiec, a sezon ruszał od lipca.

I ruszyliśmy na przełęcz. Śniegu jak widać cała masa. Przed nami ruszyła grupka z Polski. No ale oni byli na all inclusive trek 😉 Przewodnik, kucharz, kilku pomocników, namiot – jadalnia, a nawet namiot – toaleta. I co dzień piwo wieczorem 😉

W pewniej chwili jeden z naszych osiołków pośliznął się na śniegu i obsunął w stromym zboczu 10-15 metrów. Na szczęście zatrzymał się i z pomocą Piotrka i Mateusza udało się osiołka uratować. Całe zdarzenie widać  na poniższym zdjęciu.

Jest! Senggi La – prawie pięciotysięczna przełęcz – 4950 m. Na górze wieje, nic nie widać, spadamy w dół.

Po drugiej stronie znów pojawia się droga. Usiłujemy ja nieco skracać, ale dość ostrożnie bo zbocze dość strome.

W oddali widać już dolinę rzeki Zanskar.

Widok do tyłu na naszą przełęcz i drogę, która bezlitośnie zmasakrowała zbocze, czyniąc widok jakoś tak trochę mniej przyjemnym.

Idziemy teraz trawersem po bardzo szerokiej drodze.

No i oglądamy góry Zanskaru. Pięknie się tu prezentują.

Trawersujemy dwie dolinki, kierując na widoczna w oddali mała przełączkę.

Mała przełączka / Kiupa La/ okazuje się być z drugiej strony całkiem spora. Do wioski w dolinie, Gongma, gdzie zamierzamy spać, mamy ponad 500 metrów stromego zejścia.

W związku z tym można sobie posiedzieć, odpocząć i nicnierobić.

Schodzimy.

Ścieżka jest stroma, dość krucha. Trzeba iść w dużym skupieniu by nie zjechać w dół.

Zeszliśmy w dół. Niestety wioska była położona na morenie, na którą trzeba było wejść. Doszliśmy do pierwszego zabudowania. I teraz herbatka w w zwykłym, tradycyjnym domu. Porozmawiać można co najwyżej na migi, herbata dla gości z Zachodu zwykła, na życzenie można napoić się wersją lokalną, czyli robiona na sposób tybetański.

Od centrum wsi, choć co to za wieś, kilka domów ledwie, do obozowiska jest jeszcze z 15 minut. W końcu dochodzimy. Ufff…. Można odpocząć.

Niedługo potem przychodzą panie ze wsi po stosowna opłatę za nocleg.

 Proszą o wpisanie się do do pamiątkowej księgi. Są bardzo rozmowne i bardzo ciekawe.

No i najbardziej fotogeniczna Pani. Niemalże sesja 😉

 

A potem zaszło słońce i zrobiły się kolory.

I dobranoc.

Dzień 1. Warszawa – Leh
Dzień 2. Leh – Hemis – Thiksey – Leh
Dzień 3. Leh – Khardung La – Diskit – Turtuk
Dzień 4. Turtuk – Hunder – Diskit – Panamik
Dzień 5. Panamik – Pangong Tso
Dzień 6 Pangong Tso – Leh
Dzień 7 Leh – Lamayuru
Dzień 8 Lamayuru
Dzień 9 Lamayuru – Wanla
Dzień 10 Wanla – Hanupatta
Dzień 11 Hanupatta – Photaksar
Dzień 12 Photaksar – Senggi La BC
Dzień 13 Senggi La BC – Gongma
Dzień 14 Gongma – Hanuma La BC
Dzień 15. Hanuma La – Omang
Dzień 16. Omang – Hanumil
Dzień 17. Hanumil – Padum
Dzień 18. Padum – Parkachik
Dzień 19. Parkachik – Kargil

Dzień 22. Leh – Karzok
Dzień 23. Karzok – 5200m
Dzień 24. 5200m – Changpa
Dzień 25. Changpa – Pangunagu
Dzień 26. Pangunagu – Leh

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA. Wykonaj poniższe działanie *