[indie] Ladakh. Dzień 4.

Posted on BLOG

19 czerwca 2012
Turtuk – Hunder – Diskit – Panamik


Spało się doskonale. Turtuk leży na wysokości 2800 m, więc 800 metrów niżej niż Leh. Wczesnym świtem budzi nas jakiś hałas na drodze. Okazało się, że dziś z rana ze wsi wyszedł redyk. Niestety załapaliśmy się sam koniec. 


Poszliśmy za wieś  w nadziei, że wszyscy zbierają się gdzieś niedaleko, ale okazało się, że już za późno. Trudno, wróciliśmy do hotelu. Śniadanie i czas na spacer po wsi. I od razu trafiamy na wojskowego gimbusa, który ładował dzieci do ciężarówki. Te stały spokojnie w kolejce.


Poszliśmy do wsi, Ciasna zabudowa, drewniane domy, w wąskich uliczkach biegają dzieci a kobiety robią pranie. Dzieci oczywiście ciekawe naszej gromady. 

Trafiamy na wioskowy meczet. 

Kilka kilometrów stąd znajduje się granica z Pakistanem. Dobrze strzeżona, oczywiście zamknięta. Za wsią, przy rzece pomnik upamiętniający ofiary z niedawnej wojny ze swoim sąsiadem.
A to ciekawostka. Przydrożna informacja o odległościach do miejscowości leżących w dolinie Shyok, już na terenie Pakistanu. A najbliższe - i jedyne !!! - przejście graniczne znajduje się jakieś 6 dni drogi autem stąd. Czyli, żeby dojechać do takiego Skardu, leżącego już w Karakorum, niedaleko szczytu K2, trzeba pewnie z 10 dni jechać. A tu proszę, niecałe 200km. Granice, ich mać...

Wracamy tą samą doliną aż do Diskit.  Po chwili przy drodze napotykamy na ślady po wojnie, która rozegrała się tu 13 lat temu, zwana wojną o Kargil. / więcej o wojnie http://www.historycy.org/index.php?showtopic=23937 / Zniszczony obóz wojskowy i rozrzucone haubice.

Nasz kierowca pokazuje swoje prawo jazdy, które zrobił podczas służby wojskowej.

Kolejne obozy wojskowe rozsiane przy drodze.
Po kilku godzinach jesteśmy w Hunder. Dolina robi się tu dość szeroka, a osobliwością tego miejsca są piaszczyste wydmy, gdzie można spotkać dwugarbne wielbłądy. 


Nie odmawiamy sobie wielbłądziego safari, na szczęście tylko 30 minut, bo za wygodnie to to nie jest. Niby taka oklepana atrakcja, ale to nie Egipt, a okolica to ośnieżone szczyty siedmiotysięczne Himalajów i Karakorum. Przejazd dostarcza wiele radości. 

Potem obiad - momosy i smażony ryż z warzywami. Momosy, czyli pierożki momo, z nadzieniem najczęściej warzywnym.

I już jesteśmy u stóp Wielkiego Buddy w Diskit.  Naprawdę wielkiego. 

Obok znajduje się najciekawszy w okolicy klasztor buddyjski. Oczywiście położony na stromo pnącym się grzbiecie. 

Budda widziany z górnej części klasztoru.

Była pustynia, to i burza piaskowa dziwić nie powinna ;-)

Jedziemy na nocleg do Panamik. To ostatnia dostępna wioska w dolinie Siachen. Na końcu znajduje się lodowiec, gdzie wojsko indyjskie jeździ postrzelać sobie do wojska pakistańskiego, z wzajemnością oczywiście. A wszystko na wysokościach powyżej 5 tys. metrów. Świat jednak jest dziwny...
Śpimy w rodzinnym homestayu. Na kolację, a jakże by inaczej, ryż z soczewicą. 

No i spać.


Dzień 1. Warszawa - Leh
Dzień 2. Leh - Hemis - Thiksey - Leh
Dzień 3. Leh - Khardung La - Diskit - Turtuk
Dzień 4. Turtuk - Hunder - Diskit - Panamik
Dzień 5. Panamik - Pangong Tso
Dzień 6 Pangong Tso - Leh
Dzień 7 Leh - Lamayuru
Dzień 8 Lamayuru
Dzień 9 Lamayuru - Wanla
Dzień 10 Wanla - Hanupatta
Dzień 11 Hanupatta - Photaksar
Dzień 12 Photaksar - Senggi La BC
Dzień 13 Senggi La BC - Gongma
Dzień 14 Gongma - Hanuma La BC
Dzień 15. Hanuma La - Omang
Dzień 16. Omang - Hanumil
Dzień 17. Hanumil - Padum
Dzień 18. Padum - Parkachik
Dzień 19. Parkachik - Kargil
Dzień 22. Leh - Karzok
Dzień 23. Karzok - 5200m
Dzień 24. 5200m - Changpa
Dzień 25. Changpa - Pangunagu
Dzień 26. Pangunagu - Leh

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA. Wykonaj poniższe działanie *