[iran] Esfahan – Mosty. Iran w odcinkach cz. X.

22-24 września 2013
Esfahan – Mosty. Iran w odcinkach cz. IX.

Można w Esfahanie zwiedzic wszystkie meczety, place, pałace, obejść bazar tam i z powrotem. Ale prawdziwe oblicze miasta znajdziemy przy jednym z trzech pieszych mostów nad rzeką, której najczęściej nie ma. Mosty Si-o-Seh, Chubi i Khaju za dnia nie wygląda jakoś szczególnie. Najbardziej znany i najdłuższy z nich to Si-O-Seh. Ma prawie 300 metrów, wsparty jest na 33 łukach. Zbudował go pewien Ormianin bedący na służbie szacha Abbasa I, tak jak niemalże wszystko w tym mieście, na początku XVII wieku.

Ludzie oczywiście siedzą po stronie zacienionej 😉

Rzeka która przepływa przez miasto zwie się Zajande Rud. Najczęscie jej nie ma, pojawia się na kilkanaście tygodni w roku.

Więc tym razem nie skorzystamy z okazji i nie popywamy wypożyczonym rowerem wodnym.

Kiedy zaś robi się ciemno, na moście lub pod mostem zaczynają zbierać się mieszkańcy, głównie ci młodsi. Robi siez tego wielkie centrum kulturalno-towarzyskie. Nie ma segregacji, kobiety mogą swobodnie porozmawiać z mężczyznami. Jedni młodzieńcy zebrani w grupki pięknie śpiewają, inni rozmawiają. Wokół gwar, śmiech, śpiew. Czuć dym z fajek wodnych. A wszystko w całkiem akceptowalnej już temperaturze, bo dwadzieścia parę stopni. Co noc oblegane są głównie dwa mosty: Si-O-Seh i Khaju.

My pierwszego wieczora udaliśmy się na most Si-O-Seh. Oczywiście co chwilę byliśmy zagadywani. Wspólne zdjęcia, zaproszenia na wspólne posiedzenie, wypalenie fajki wodnej. Wszystko w bardzo ciepłej atmosferze. Co ciekawe, przewodnik LP w polecanej dwudniowej wizycie w mieście, nie ujął mostów jako miejsca które warto zobaczyć. Ale tak to bywa z radami przewodników.