Dzień piętnasty – Kangbachen czyli idziemy w dół.
5 listopada 2019
Pangpema /5150m/ – Kangbachen /4090m/
Wstaliśmy po 6. Bo ileż można przewracać się z boku na bok… Nie było chyba jakoś bardzo zimno. Może -7/8 stopni? Wychodzę za zewnątrz by zobaczyć jak będzie wyglądał wschód słońca. Skoro ściana jest północna, to jasne było to, że nie ma co liczyć na jakąś spektakularną grę świateł i kolorów. Ale widok ściany i tak robi wrażenie. Gdzieś na grani podświetlały się na różowo chmurki. Ładnie oświetlił się Wedge Peak, czyli góra po drugiej stronie lodowca. Ja dalej czekałem, kiedy to słońce do mnie dojdze.Na szczęście baza położona jest doskonale pod względem porannego słońca, które pokazuje się tu bardzo wcześnie. Jeszcze siódmej nie było. Moment i jest już znacznie cieplej. Jeszcze jedno spojrzenie na szczyt. Nie spieszymy się zbytnio. Dziś schodzimy do Kangbachen. Sycimy się jeszcze możliwością przebywania w najwyższym punkcie treku. Siedzałem i nie mogłem oderwać oczu. Pięknie tu. Jeszcze obowiązkowa sesja fotograficzna. Co prawda pod słońce, ale co tam… Już po ósmej. Zbieramy się. Wracamy… Pogoda absolutnie rewelacyjna, do tego jeszcze na dokładkę pojawiły się malownicze chmury zalegające w dolinie. Było ciepło, szło się całkiem dobrze. No bo w dół…Przekraczamy osuwisko, które wczoraj wycisnęło ze mnie wszystkie siły. W dół jednak łatwiej… Chmury zalegające dolinę zaczęły się rozchodzić. Bardzo często odwracałem się do tyłu. Główny wiechołek Kanczendzongi już dawno schował się za Wedge Peak. Wciąż można podziwiać ogromny lodowiec. Do Lhonaku doszliśmy w jakieś trzy godziny. Tam robimy sobie dłuższy odpoczynek. Świeci słońce i jest bardzo przyjemnie.W końcu ruszamy dalej.Zaraz po wyjściu nadeszły chmury i zrobiło się mało przyjemnie. Zimno, wilgotno i zero widoków. Skoro tak, to idziemy praktycznie bez większych przerw i w niecałe trzy godziny dochodzimy do Kangbachen.
W Kangbachen oczywiście na powitanie znana już nam tutejsza smaczna zupa pomidowrowa. Potem odpoczynek przeplatamy rozmyślaniem co zamówić na kolację. Jutro Ghunsa, gdzie liczymy na cywilizację. Kąpiel, pranie, zasięg, doładowanie telefonów i baterii…