13.07.2021
Dzień drugi
Schronisko pod Rawkami – Wielka Rawka- Riaba Skala – Wetlina
Znów wczesna pobudka i ruszam o 6:05. Na początek solidne podejście pod Małą Rawkę, dzięki czemu szybko się pozbywam się resztek snu. Mozolnie ale w górę. Na szczycie spotykam śpiącą jak kamień grupę śmiałków, którzy byli tu zapewne o wschodzie słońca.
Cicho przechodzę przez szczyt i kieruję się w stronę Wielką Rawki.
Już ją widać. Dwadzieścia minut melduję się na szczycie. Pusto. Czas na śniadanie. Wielka Rawka uchodzi za najbardziej widokową górę w polskich Bieszczadach. Dziś tak sobie, bo przejrzystość powietrza jest mocno dyskusyjna.Ciąg dalszy to Pasmo Graniczne. W sumie dlatego też, że nigdy nim nie szedłem. Tylko do Kremenarosa. A dalej terra incognita. Sam nie wiem dlaczego…Ludzi dalej brak… Na szczęście niedźwiedzi również, tylko jeden zaskroniec stanął na drodze. Trasa przez pierwsze dwie godziny zasadniczo niezbyt pasjonująca. Las bukowy i mijane słupki graniczne. Usypiająca monotonia: „Obudźcie mnie na Riabej Skale…” 😉 Niby łatwy teren a idzie się ciężko. Chyba odczuwam wczorajsze słońce. No nic…Na przełęczy pod Czerteżem i wiata i zacny schron. Aż kusi, żeby tu zostać na noc. Ale przecież dopiero południe. Na podejściu o dziwo odzyskuje trochę sił. Przed Riabą w charakterze syren odciągających od wędrówki wystąpiły jagody. Oj, pyyycha. Pojawiły się widoki. Ale zarośnięte do nieprzyzwoitości słowackie góry wcale nie zachęcały… No chyba że ktoś lubi przedzierać się z maczetą. Pod Riabą wiata, zatem i dłuższy popas. W ogóle dziś każdy odpoczynek to min 15-20 min. A okolice szczytu całkiem ładne.Mija 13 i upał coraz bardziej daje się we znaki. Na zejściu nie ma czym oddychać… Zejście nielekkie. Znaczy stromo. Ale pojawili się już ludzie.
O 15 jestem w Wetlinie. Szybka kalkulacja… Do Jaworzca w tym tempie to jakieś 5h. Doliczając przerwę w Wetlinie doszedłbym ok 21 absolutnie wypruty… Dobra, to początek wyjazdu, nie ma co szarżować. Pochłaniam litrami wodę, na obiad idę oczywiście do schroniska pod Wysoką Połoniną, nocleg zresztą też. Ach, cudownie…
26km 1250 m w górę i 1500m w dół