Jordania w tydzień czyli rekonesans.
18.03.2019
Dzień siódmy – Al-Karak
Rano zebraliśmy się wcześnie. Dziś wracamy. Ale to dopiero wieczorem, mamy jeszcze cały dzień. Jedziemy drogą z Wadi Musa w stronę Ammanu. Jest bardzo widokowo.
Trochę żal, że nie można pozwiedzać tych okolic. Tak by się chciało zjechać gdzieś w boczną dolinkę i przejść się kawałek w takich niezwykłych krajobrazach.
Zatrzymujemy się w Al-Karak. Tu właśnie znajdują się ruiny największego i najbardziej znanego zamku Krzyżowców na Bliskim Wschodzie.Dziś niewiele z niego zostało, choć nie stało się na skutek zniszczeń wojennych. W końcu XIII wieku sprawę załatwiło trzęsienie ziemi, bo którym zamek już się nie podniósł. Zamek uchodził przez wieki za niezdobywalny, poadł dopiero pod naporem armii Saladyna.Jakoś nie robi na mnie wielkiego wrażenia.Choć podziemia mogły pobudzić wyobraźnię. Zwłaszcza, że w środku nie ma żadnego oświetlenia.
Warto tu przyjechać choćby z jednego powodu. To widok. Oszałamiający wprost. W oddali widać nawet Morze Martwe i brzeg Palestyny/Izraela.No nie można nie wspomnieć o jakże przemiłych paniach pilnujących porządku za zamku.
Zamek zamkiem, ale zawsze fajnie jest przejść uliczkami takiego niewielkiego miasteczka w sercu Bliskiego Wschodu.Udało się jeszcze znaleźć jakieś uliczne stoisko i pita z falafelem od razu podniosła morale grupy. Jedziemy dalej do Madaby.