Jordania czyli pieszo przez pustynię. Dzień piąty – Wadi Gseib

Posted on BLOG

Jordania czyli pieszo przez pustynię. Dzień piąty – Wadi Gseib

16.03.2022

 

Rano spoglądając na mapę uzmysłowiamy sobie, że ta niepozorna dolinka, w której spaliśmy nazywa się Wadi Rakiya. A my tak zupełnie bezalkoholowo… Powoli zbieramy się i ruszamy dalej.

Skręcamy w boczną dolinkę, w której jest dawno niewidziana góra piachu, czyli sand dunes 😉 Krajobraz jest fantastyczny. Jakże inny od takich do których się przywykło. Ścieżki zasadniczo nie ma. Idziemy według ukształtowania terenu i śladu w nawigacji. W końcu piach się skończył, podłoże zrobiło się bardziej skaliste, co od razu wpłynęło na komfort marszu.Było pod górę, to teraz w dół. Przecinamy boczny wąwóz i trawersujemy wzdłuż bardzo szerokiej doliny Widoki zrobiły się rozległe i cały krajobraz wyglądał obłędnie.Kolejny wąwóz i znów piach. Dużo piachu. Zaczyna się robić ciepło, priorytetem przy szukaniu miejsca na postój staje się CIEŃ. Piach bardzo przeszkadza, ale przecież soro wybraliśmy się na pustynię, to chyba się na to pisaliśmy.
W końcu nasze cierpienia się kończą. Skręcamy w lewo do Wadi Khumela. I jest sukces. Znajdujemy nawet ścieżkę. Dobrze, bo teren dość skalisty, i łatwo tu wejść w jakieś trudności. Trzeba się pilnować, bo na mapie widać, że szlak biegnie powyżej dna kanionu. Ścieżka pojawia się i znika. Ale pojawiły się też pojedyncze kopczyki!Im bliżej przełęczy to ścieżka coraz bardziej wyraźna.Idzie się ciężko, często staję, by złapać oddech. Zatem w takich sytuacjach pozostaje tylko podziwianie krajobrazów. Zwłąszca tych które zostawiamy za sobą.Na przełęczy upragniony postój w cieniu. Jest naprawdę gorąco. Pół godziny minęło jakoś szybko i trzeba było się podnieść. Przed nami kolejna wadi.
Fascynujące w tym jest to, że tu nie ma nudy. Teren cały czas się zmienia. W zasadzie każde Wadi jest inne. Inny odcień skał, inaczej zerodowane, czasem jest piasek… Nasz kanion ma w sobie skały o kilku kolorach…  Niebieski, żółty i czerwony. Dochodzimy do Wadi Gseib.Gorąco. A jedyny cień to ten skalny grzybek.
Idealne miejsce na przerwę… Nasze Wadi kończy się stromym zejściem do znacznie większego Wadi Gseib. To znacznie większe wadi, które znów jest inne od poprzednich Czerwone pionowo zerodowane skały tworzące wieloboczne kolumny. A pół godziny później zmiana dekoracji. Teraz białe wapienie. Przeszliśmy kolejną przełęcz i pogoda trochę się zmieniła. Zachmurzyło się, zerwał się wiatr i zrobiło się bardzo zimno. Rozbijamy się w bocznym wadi. Dziś luksus. Mamy kilka suchych patyków. Na kilkanaście minut ogniska wystarczy.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA. Wykonaj poniższe działanie *