14 lipca 2023
Dzień jedenasty
Jordanów – Markowe Szczawiny
Dziś dystans mniejszy niż zazwyczaj, ale za to prawie 2tys podejść. Oj…
Pogoda rano idealna. Mgliście, wilgotno i chłodno. Początek asfaltem ale za Bystrem pojawia się przyjemna ścieżka w lesie.
Z żalem oglądam tylko schron Wędźno, chętnie by się człowiek tu przespał. Ale zupełnie nie podpasowało mi to do moich etapów.
Podejście jakoś sprawnie poszło i radością stwierdzam, że idę już grzbietem. Szlak niestety niewygodny. Luźne kamienie, a jak nie kamienie to korzenie. I kolejny schron po drodze, tym razem Naroże. Docieram niedługo potem do Hali Krupowej. 200 metrów w lewo znajduje się schronisko PTTK, ale tym razem nie po drodze. Długa droga jeszcze dziś.Szlak powoli pnie się w górę. Niewygodnie. Kamienie i korzenie. Polica, widoki nawet są, ale jakoś okolica nie zachwyca.vNiedługo potem, ładne miejsce na postój, czylu szczyt Kiczorki. Widokowo. Oczywiście w roli głównej Babia Góra. Już blisko. Ostatnia góra przed Krowiarkami pozbawiła mnie sił. Ale na szczęście za chwilę przełęcz. No i zaczynają się ludzie. Bo do tej pory to tak raczej z ludźmi umiarkowanie.
Teraz podejście na Królową.
Głowa zwieszona nisko, przeto dało się zauważyć ułożone w szlak dawne słupki graniczne niemiecko – słowackie. Zero waste sprzed 80 lat 😁
Poszło nad wyraz sprawnie, ale tylko do wyjścia z kosówki. Dalej to już udręka. Sił brakuje, a szczytu jak nie było tak nie ma.W końcu jest. To najwyższy punkt na całej trasie. Teraz to chyba już z górki…Siedzę sobie na szczycie. Godzina jeszcze młoda, szkoda tak schodzić wcześnie. A tu przynajmniej jakieś widoki.Nic nie trwa wiecznie i ruszyłem do schroniska.Markowe Szczawiny. Zaliczam tu największego schabowego jakiego widziałem. Podziwiam też najdroższy kompot na szlaku. Jedynie 14 złotych za szklankę. Chyba jednak podziękuję.
Zostało jeszcze 100 kilometrów. O, to jakoś mało…
Dziś 33,5 km, 1910 metrów w górę i 1210 metrów w dół
dzień 11/14; kilometry 409/513