17 lipca 2023
Dzień czternasty
Wielki Stożek – Ustroń
Ostatni dzień, 20 km.
Dziś na trasie największą niedorzeczność GSB, czyli wejście na Równicę. A właściwie to nie, bo szlak przecież mija szczyt ok 100m niżej. Ja lubię chodzić po górach, żeby jakiś sens był tego. A tu zejście z Czantorii do Ustronia a potem, na drogą stronę doliny 400m w górę, tak bez sensu zupełnie. Jeśli szlak miał mieć dzięki temu ponad 500km to już lepiej byłoby pomiędzy Jordanowem a Rabka poprowadzić przez Luboń Wielki, byłby i pominięty teraz Beskid Wyspowy na trasie… No ale cóż…
Zapasuy jedzenia na ukończeniu, wszak ostatni sklep był w Jordanowie (!!!)
Można było sobie pozwolić na wyjście o 7. Co prawda miał być dzień burza, ale może będę miał szczęście… Pierwsza poszła bardziej na północ przez Rybnik i Katowice. Zaraz po wyjściu nadleciała wielka chmura i zjadła wszystkie widoki. Coś tam się niby odsłoniło, ale widać było, że dziś po prostu trzeba przejść i nie liczyć na zbyt wiele.W godzinkę udało się dojść do Soszowa. Potem mozolnie na Czantorię. Pod samym szczytem najlepsze na GSB jagody. Pyyycha. A na szczycie też wypas. Capovana Kofola i placki ziemniaczane zdecydowanie poprawiły morale. Tak to można chodzić!
W międzyczasie pojawiła się w oddaleniu kolejna burza, ale kierunek miała tym razem „właściwy”. Zejście z Czantorii ciężkie, ale podchodzący mają gorzej
Za to na dole uśmiałem się setnie widząc, że wg wymalowanego znaku na szczyt Czantorii jest 50 min. Myślę, że kolejką byłoby trudno się zmieścić w tym czasie. Na dole woda, cola. Niestety widzę, że kolejna już niedaleko i tym razem nie pójdzie bokiem. No to postanowiłem zafiniszować ile wlezie. Na Równicę szedłem w niecałą godzinę. Na górze jest wszystko. No, może brakuje diabelskiego młyna. Koszmar. Grzmiało i grzmiało, ale pociągnąłem szybko w dół. Deszcz złapał mnie na ulicach Ustronia. Ale co tam deszcz. To już było koniec… Jeszcze tylko pociąg postanowił przedłużyć mój marsz… 13:30 i koniec!
No i to było na tyle… Czasu starczyło na porządny obiad w ciepłej i suchej restauracji. A potem wsiadłem w pociąg i to byłoby na tyle…
20,9km, 810 metrów w górę i 1410 metrów w dół
dzień 14/14; kilometry 513/513