4 sierpnia 2013
Norddal latem. Spacerek
Wokół było tak ładnie, że aż nie chciało się ruszać. Pogoda raczej norweska, czyli chmury i jakiś okazjonalny deszczyk. Po południu ruszyliśmy się wreszcie na najbliższy punkt widokowy. Gdzieś nad Eisddal. Pół godziny i już widać pięknie fiord.
W drodze na nasz pierwszy szczyt spotkaliśmy malownicze jeziorko.
Pogoda miała się ku poprawie. Pojawił się okazjonalny błękit.
Kolejne pół godziny i jesteśmy na górze. Ładnie widać.
Widać największą okoliczną miejscowość – Stranda.
A tu pewnie norweski, „naturalny” łosoś sobie rośnie.
No dobra. Wracamy, ileż można patrzeć na to samo 😉
Wieczorem wybraliśmy się nad fiord celem złowienia sobie czegoś do jedzenia. Nadmienię, że wieczór o tej porze roku to pojęcie nader obszerne. Słońce zachodziło pomiędzy 22 a 23. A względna ciemność to pewnie koło północy dopiero.
Łowienie na spinning było dość zabawne. Nawet coś złowiliśmy. Wyglądało na makrelę, ale chyba to było coś innego. Całkiem spore. Jedyną rybę, którą złowiłem porwała pewna bezczelna złodziejka. Łasiczka albo coś. Kilogramową rybę zdołała chwylić zębami i szybko schowała się pod kamienie. No i zostałem bez kolacji/śniadania 😉 Pewnym pocieszeniem był delfin, który pływał niemalże na wyciągnięcie ręki.
A jutro w konkretne góry ruszamy.
Spis treści:
1. Dojazd.
2. Spacerek.
3. W góry I
4. W góry II
5. Odwrót.