Rano dojeżdżamy do Taszkientu. Wpierw chcemy załatwić w OVIR zmianę miejsca przekraczania granicy. Odwiedzamy kilku Bardzo Ważnych Urzędów. I nic się nie da załatwić. NA ulicy zaczepia nas młody Uzbek. Widząc nasze zafrasowane miny, zapytał o co chodzi. Wysłuchał, pomyślał. Zaprowadził nas do pobliskiej restauracji z dobrym i niedrogim jedzeniem. Wspomniał, że ma jakieś znajomości w urzędach. Dzwoni. Rozmawia. Kombinuje. W miedzyczasie wymienia nam pieniądze, użycza ipoda byśmy mogli sobie sprawdzili pocztę. Pracuje w tutejszym PZPNie, szefuje oficjalnemu klubowi kibica reprezentacji. Pokazuje nam swoje zdjęcia z Christiano Ronaldo, z szefem UEFA i jakimiś innymi znanymi piłkarzami. Szczęsliwie pomijamy temat poziomu polskiej reprezentacji. Dziś wieczorem jest gorący mecz w lidze. Derby Taszkientu. Może mamy ochotę obejrzeć? No pewnie, że mamy. Umawiamy się na wieczór. Aczkolwiek wszystko zależy jak nam pójdzie z naprawą auta. Znajdujemy serwis. Auto w naprawie, można wyskoczyć do centrum. Jedziemy metrem, wysiadamy przy pomniku Matki Płaczącej. Samo centrum. Budynki rządowe, szkło, aluminium. Dużo zieleni, alejki fontanny
Pomnik Timura na tle hotelu Uzbekistan
Podziwiamy też znajomość BHP przez miejscowych budowlańców
O 19 auto gotowe i sprawne. W zwiazku z tym niestety nici z meczu. Szkoda, ale reszta chce jechać. Życie… Ruszamy w stronę Doliny Fergańskiej. Za miastem Angren zjeżdżamy w jakieś wiosce w boczną drogę, która miast za wieś, doprowadza nas wprost na jakieś podwórko. A tam wielka biesiada, kilkunastu mężczyzn siedzi przy wielkim stole z jedzeniem. Już machają by wysiadać i zapraszają do siebie. Dobrze trafiliśmy. Okazja do świętowania jest, bo syn gospodarza będzie obrzezany. Całość trwa 3 dni, my trafiliśmy na koniec pierwszego. No to ucztujemy… Nawet alkohol się pojawił na naszą cześć. Jest bardzo wesoło i sympatycznie.
Namówiono nas, byśmy jutro zostali na poczęstunek, który będzie przed południem i ma przyjść ponad setka gości. Nietrudno było nas przekonać. Śpimy w pokoju gościnnym na rozłożonych kołdrach.