12-15 marca 2012
Lofoty – archipelag wysp lezących daleko na północ, już za kręgiem polarnym. Zima tu na szczęście nie jest straszna, a to dzięki ciepłemu prądowi zatokowemu, który zapewnia przez cała zima w miarę stabilną temperaturę w okolicy zera. Jak przyjechaliśmy to panowały akurat jakieś rekordowe mrozy ( ok. -12 stopni), co skutkowało brakiem prądu na wyspie ;-). Same Lofoty wyglądają jakby ktoś Tatry postawił na plaży. A cała historia wyjazdu to już na picasie.