22 czerwca 2012
Leh – Lamayuru
Ponieważ wyjeżdżamy koło południa, jest jeszcze czas by powłóczyć się po mieście. Z rana możemy się napatrzeć na pałac w Leh podczas śniadania.
W miejscowej gompie trwają trzydniowe modlitwy o zdrowie i pomyślność dla Dalajlamy. przysiadłem sobie gdzieś w rogu chłonąc atmosferę. Od czasu do czasu jakieś szybkie zdjęcie, tak aby nie zakłócać panującego tu spokoju.
A potem weszła niemiecka wycieczka i zaczęła robić zdjęcia jakby byli w ZOO. Poszedłem sobie, wstyd było patrzeć.
Opuszczamy nasz hotel, niektórzy jeszcze tu wrócą. Jedziemy za 3,5 tys. rupii do Lamayuru. Wykorzystujemy fakt, że jesteśmy całkiem sporą grupą i nie musimy zdawać się na lokalne środki transportu. Wynajmowane auto nie jest jakoś specjalnie drogie, zwłaszcza jak się podzieli cenę przez ilość osób.
Pod nami Indus.
Dojechaliśmy do miejsca gdzie łączą się dwie wielkie rzeki, Indus i Zanskar.
Jedna czerwona, druga biała.
Droga, z początku całkiem dobra w pewnym momencie się kończy. To efekt ubiegłorocznej tragicznej powodzi, która zmyła dziesiątki kilometrów dróg w Dolinie Indusu.
Ostatecznie 150 km przejeżdżamy w sześc godzin. Niezły wynik 😉
Jesteśmy w Lamayuru. Jest już po zachodzie słońca. Klasztor dominuje nad niewielką wioską. Nocleg sam nas znalazł. Bo często tak jest, że to nie ty szukasz noclegu, tylko on sam cię znajduje. Zostaliśmy zaczepieni jeszcze w busie. Warunki niezłe, w cenie kolacja i śniadanie. Coś koło 250 Rs od głowy. Śpimy w tradycyjnym ladakhijskim domu, dwa piętra i uzytkowy, płaski dach, na którym można wysuszyc zbiory, albo paliwo, czyli dziesiątki placków po krowach i jakach. W domu sa dwie toalety. jedna west style, druga ladakhi style, czyli z dziurą w środku i wiaderkiem z ziemią do przesypywania. No i czekamy na kolacje. Wiadomo co będzie 😉
A tak wygląda kuchnia i Gospodyni, która nam ta kolację przyrządza.
Okazało się, że z końmi będzie problem. Bo tu nie ma koni. W zasadzie mogą być i osły, ale tych też nie ma. Gospodarz dzwoni po okolicznych znajomych szukając nam osłów. Stanęło na tym , że może bedą jutro. Z taka nadzieja idziemy spać.
Dzień 1. Warszawa – Leh
Dzień 2. Leh – Hemis – Thiksey – Leh
Dzień 3. Leh – Khardung La – Diskit – Turtuk
Dzień 4. Turtuk – Hunder – Diskit – Panamik
Dzień 5. Panamik – Pangong Tso
Dzień 6 Pangong Tso – Leh
Dzień 7 Leh – Lamayuru
Dzień 8 Lamayuru
Dzień 9 Lamayuru – Wanla
Dzień 10 Wanla – Hanupatta
Dzień 11 Hanupatta – Photaksar
Dzień 12 Photaksar – Senggi La BC
Dzień 13 Senggi La BC – Gongma
Dzień 14 Gongma – Hanuma La BC
Dzień 15. Hanuma La – Omang
Dzień 16. Omang – Hanumil
Dzień 17. Hanumil – Padum
Dzień 18. Padum – Parkachik
Dzień 19. Parkachik – Kargil
Dzień 22. Leh – Karzok
Dzień 23. Karzok – 5200m
Dzień 24. 5200m – Changpa
Dzień 25. Changpa – Pangunagu
Dzień 26. Pangunagu – Leh