Wczoraj pod wieczór przyszła wielka burza, pogrzmiało, popadało a później, na chwilkę przed zachodem słońca na niebie rozpoczęło się przedstawienie. Zatem usiadłem na balkonie i sobie patrzyłem, czasem tylko sięgając po aparat. Cudnie, i nie trzeba sie było z domu ruszać ;-D. I na zdjęciach wszelakie mazy, plamy, odcienie.. mmm….