Kilka dni temu miałem okazje na parę dni pojechać w Tatry. A skoro jest okazja to żal jej wypuszczać z rąk, zważywszy, że pogoda miała być cudowna. W zasadzie była. Warunki do chodzenia rewelacyjne, beton, I stopień zagrożenia lawinowego. No tylko raki by się przydały… Chyba się za nimi rozejrzę niebawem…
Prawie całe towarzystwo jeździło na nartach w pobliskiej Czarnej Górze ale że j ana nartach to niekoniecznie.. to dalejże w Tatry…
Pierwszy dzień to wjazd na Kasprowy i trochępecha, bo akurat na nim wisiała wielka i złośliwa chmura, Widoki zatem poniżej były dopiero.
Prawie całe towarzystwo jeździło na nartach w pobliskiej Czarnej Górze ale że j ana nartach to niekoniecznie.. to dalejże w Tatry…
Pierwszy dzień to wjazd na Kasprowy i trochępecha, bo akurat na nim wisiała wielka i złośliwa chmura, Widoki zatem poniżej były dopiero.
Drugiego dnia było już zupełnie bezchmurnie. Kierunek Szpiglasowa Przełęcz. Widoki piękne. Ale tez było ciepło, słonecznie, bezwietrznie. Ludzi zasadniczo brak. No ideał po prostu.
Ostatni dzień to już tylko zostało czasu na wschód słońca nad Łapszanką. Oczywiście zaspałem 😉
Na ostatnim zdjęciu bardzo ładnie widać i Rysy i Mięguszowieckie Szczyty a nawet Mnicha. 😉
i to by było na tyle….