[nepal] 27.10.2010 Thorung Phedi – Muktinath

Posted on BLOG
Ponoć pierwszy turysta wyszedł o 2:30. My coś około piątej rano. Początkowo idzie się w ciemności, przy świetle czołówki w „pielgrzymce turystycznej” Widać tylko światełka w górę i w dół. Po godzinie jesteśmy w High Camp (4930m). Nawet bardzo zimno nie jest, może -5 stopni. Nie ma śniegu, co jest sporym zaskoczeniem. W Campie herbatka, tybetański chlebek i czekanie na słońce. Czasu przeciez dużo, nie ma co w zimnie i ciemności dalej lecieć … W końcu słońce i… około 7 rano idziemy dalej.



Kolory… jakby ktoś przesunął suwak z saturacją i światłem. 😉

A my już ponad 5000m.

Wczoraj pytaliśmy się ile by kosztowało wyniesienie plecaka na przełęcz. Cena startowa wynosiła 40 dolarów! Za ok 4 godziny podejścia. Heh, może się zatrudnić? 😉

Do tego na szlaku można spotkać koniki z właścicielami, którzy patrząc w oczy tym bardziej zmęczonym wędrowcom proponują podwiezienie 😉 Niezła pokusa, oj niezła. Ceny nie znam, pewnie już zdecydowanie mniej kusząca.
A my powoli, powoli, POWOLI, POWOLI…

Czas na odpoczynek – 5150m

Wszyscy czują się całkiem nieźle, nikt nie szuka koników 😉

Krajobraz wokół księżycowy

I ten księżyc… 😉

 

Już 5250m, jeszcze trochę …

Pisałem coś o księżycu? Chciałem zrobić naszej grupie zdjęcie z taaakim księżycem, niestety, nie da się podbiec 20m na takiej wysokości. Końcówka to w zasadzie jak najwolniejsze i najmniejsze kroki, a co ciekawe wszyscy idą podobnym tempem.

Przełęcz sie niexle ukryła, ze trzy razy byłem pewny, że już jest… W końcu około dziesiątej…. Uff…

Uff..

Przełęcz oddziela dwa światy. Za kilka godzin będzie ciepły hotelik, ciepła woda i prysznic, tanie i smaczne jedzenie w dużym wyborze, owoce, sklepy. Ach…;-)

Na przełęczy nie było śniegu. To chyba bardzo rzadki widok. No i czas na zejście. Jedyne 1700m… Oj..

Widoki na tybetańska stronę… zupełnie inaczej tu jest!

 W końcu po długim i meczącym zejściu czas na obiad. Oj, jak tanio ;-D

Widoki mnie akurat zachwyciły…

 W końcu około 16 doszliśmy do Muktinath ( 3760m). Hotel Bob Marley był zajety niestety ( i to na kilka tygodni w przód ). Zadowoliliśmy się MonaLisą 😉

No i pierwsze od dawna piwo! Jest dobrze.

Dzień 1 Warszawa – Kathmandu
Dzień 2 Kathmandu
Dzień 3 Kathmandu – Bhulbhule
Dzień 4 Bhulbhule – Jagat
Dzień 5 Jagat – Thonje
Dzień 6 Thonje – Chame
Dzień 7 Chame – Upper Pisang
Dzień 8 Upper Pisang – Manang
Dzień 9 Manang – Khangsar
Dzień 10 Khangsar – Tilicho Base Camp
Dzień 11 Tilicho Lake
Dzień 12 Tilicho Lake – Yak Kharka
Dzień 13 Yak Kharka – Thorung Phedi
Dzień 14 Thorung Phedi – Muktinath
Dzień 15 Muktinath – Jomosom
Dzień 16 Jomosom – Kobang
Dzień 17 Kobang – Do Kholagaon
Dzień 18 Do Kholagaon – Ghorepani
Dzień 19 Ghorepani – Birethandi
Dzień 20 Birethandi – Pokhara
Dzień 21 Pokhara – Sauraha
Dzień 22 Sauraha
Dzień 23 Sauraha – Kathmandu
Dzień 24 Kathmandu
Dzień 25 KathmanduPublikuj posta
Dzień 26 Kathmandu-Warszawa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA. Wykonaj poniższe działanie *