9 sierpnia 2012
Dzień 1. Polska/Ukraina
Pomysł wydawał się nieco szalony. Pojechać autem gdzieś w daleką Azję, pod chińską i afgańską granicę. Kazachstan, Uzbekistan, Kirgistan i Tadżykistan. Brzmi dobrze. Jedziemy!
Skłonność do improwizacji to rzecz istotna, ale by można było wsiąść do auta potrzeba mozolnych przygotowań. Pięć wiz w paszporcie, w tym dwie załatwiane w Berlinie, przegląd auta, części zamienne, zbieranie materiałów i map, wstępne planowanie trasy i takie tam.
Ekipa rusza z rana z Bochni, ja dosiadam się w Rzeszowie. Auto wypakowane po brzegi. Szybko do granicy, wybieramy Korczową która skusiła nas znikomą kolejką. Poszło sprawnie, nie licząc sytuacji, kiedy przy wczytywaniu naszych paszportów, system zawiesił się na ostatnim dokumencie. I nic, stoi. Kobieta nie wie co robić, wzywa pomoc. Mijają minuty.W końcu jest rozwiązanie. Ukraińska pani pogranicznik niechcący wypięła kabel z wtyczki. Ech…. Nasze auto i jego wyposażenie budzi ciekawość. Celnik ukraiński usłyszawszy Uzbekistan, Tadżykistan rozmarzył się mocno twierdząc, że na początku lat 80tych był w Termezie w armii. Znaczy niósł „bratnią” pomoc dla ludu afgańskiego.
Zaraz za granicą psują nam się drzwi. Trzeba stanąć na parkingu, rozkręcić, pogrzebać. Można śmiało nas brać za przemytników. Dziesięć kilometrów za granicą odkręcać obudowę drzwi – kto inny tak robi. Obieramy trasę przez Winnicę i Donieck, licząc, że droga nie będzie tak zapchana jak ta na Kijów. Owszem, samochodów niewiele, ale stan nawierzchni bywa dramatyczny. Robi się ciemno, skręcamy w boczną drogę i rozbijamy się przy jakimś jeziorku.
Spis treści:
2 thoughts on “[azja środkowa] Dzień 1. W drodze.”
Czcionka czarna na ciemnym tle – taki był zamiar? Bardzo nieczytelne jest, trzeba czytac po zaznaczeniu tekstu 🙂
dzięki za spostrzeżenie. nie było to moim zamysłem, nawet nie zauważyłem. Powinno już być czytelnie. Pozdrawiam.