28 sierpnia 2012.
Dzień 20. Tadżykistan. Pamir Highway.
Po przebudzeniu można tak wyglądać:
Dalej doliną doliną Kyzył-Su, która tutaj już jest wielką rzeką.
Wstępujemy do małego miasteczka. Spacer po bazarze, wymiana pieniędzy, zakupy.
Każdy sposób na nawadnianie pól jest dobry, zwłaszcza taki, by się przy tym zbytnio nie narobić.
Dojeżdżamy w końcu do Pamir Highway, słynnej drogi prowadzącej przez cały Pamir aż do Kirgistanu. Autostrada to oczywiście nie jest. To zwykła górska droga, prowadzona dość śmiało w stromych skalnych ścianach nad burzliwie płynącą rzeką. Oczywiście pełna dziur i tarasujących przejazd kamieni spadających z góry. Średnia prędkość 25km/h. A do Chorogu, dokąd chcielibyśmy dojechać 350km!
Czasem zgodnie z przysłowiem. Baby z wozu, samochodowi lżej 😉
Nie chcemy zrezygnować z Badachszanu, liczymy, że od zachodu może da się wjechać. W małej wiosce napotykamy grupę żołnierzy. Dwie ciężarówki, a w niej Cpecnaz i Omon. Znaczy siły specjalne. Jadą gdzieś za Chorog i mówią, że tam jest spokojnie i że Badachszan jest otwarty i możemy jechać. Pięknie. Choć trochę nie dowierzam. Ale jedziemy za konwojem.
Niestety, na poście – granicy Badachszanu- milicja mówi, że dalej nie pojedziemy, że Chorog zakryty. Nie ma żadnego pola do negocjacji, zawracamy. .
W pierwszej wiosce skręcamy z Pamir Highway i szukamy noclegu.. Jest ciemno, znów wjeżdżamy na czyjeś podwórko. I wszystko się powtarza. Gospodarz wychodzi, wita i zaprasza do siebie na poczęstunek i nocleg. Tradycyjna kolacja, jako dodatkowa atrakcja – rosyjski serial wojenny oglądany z gospodarzem.
Spis treści: