31 sierpnia 2012.
Dzień 23. Tadżykistan. Duszanbe. Jezioro Iskander.
Rano okazuje się, że rozbiliśmy się przy wiosce, obok ruchliwej drogi, którą wieśniacy szli w pole. Wokół tylko uprawa bawełny.
Kierujemy się na Duszanbe. Jedziemy przez południowy Tadżykistan. Mało gór, stosunkowo nisko i bardzo gorąco.
Zdaje się, że za kilka dni świeto narodowe.
Przed stolicą myjemy auto, bo taki jest wymóg przy wjeździe do stolicy. Przed miastem coraz więcej myjni, wszyscy myja samochody. Za wjazd na główną ulicę miasta brudnym samochodem należy się mandat 😉
Szukamy noclegu, ale ponieważ taniej niz 10 dolarów nie ma, to reszta chce jechać dalej. Szkoda. Dajemy sobie 90 minut wolnego. Ja idę za internetem, potem jeszcze kilka zdjęć z centrum, gdzie dominuje pomnik Ismaela Somoni.
Zaczepia nas trojka Niemców i pyta się czy jesteśmy tymi Polakami, którzy wjechali do Badachszanu, do Kala-I-Kum. Wiedzą to od spotkanej miejscowej milicji. Jesteśmy zatem sławni. Po drodze bazar, kupuję kartę sim, co było bardzo dobrym pomysłem, można dzwonic, jest internet i działa skype. Jedziemy na północ, nad jezioro Iskander.
Nowa droga, okazuje się być płatna. Ale nic to . Przed nami gwóźdź programu. Tunel pod głównym grzbietem. Ma długość ok. 6km, czynny jest jeden tunel, więc ruch jest dwustronny, oświetlenia brak, nawierzchni zresztą też. Miejscami są muldy, wielkie dziury. Co jakiś czas jest zwężenie do jednego pasa, oczywiście nieoznakowanew, bo i po co, skoro ciemno jest 😉 Zwężenie, bo stoi albo jakieś rusztowane, albo zbyt wielka dziura, albo stoi wielki wentylator (!) Po drodze widzimy dwa zepsute samochody, przy których kierowcy usiłują je w tej ciemności zreperować. Wentylatory nie działają zbyt dobrze, spalinami zaczynamy lekko się podduszać. Do tego kapiąca luc cieknąca woda z sufitu i wystające jakieś kable i rury. Apokalipsa. Jak w czynnej kopalni.
Po 20 minutach wyjeżdżamy pełni wrażeń. Wschodzi księżyc, a my jeszcze mamy kilkadziesiąt kilometów.
Do jeziora dojeżdżamy juz po ciemnośći. Ksieżyc w pełni cudnie oświetla jezioro i okoliczne góry. Jest srebrzyście 😉