1 września 2012.
Dzień 23. Tadżykistan. Jezioro Iskander
Rano możemy zobaczyć jezioro. Szamaragdowe, wokół całkiem spore góry. Takie tadżyckie Morskie Oko 😉
Jezioro Iskander, czyli Aleksander, nazwane tak zostało na chwałę Alleksandra Wielkiego. Leży na wysokości 2300m.
Objeżdżamy jezioro dookoła. Z każdej strony równie ładne. Zero ludzi.
Przy jeziorze widać rezydencję prezydenta Tadżykistanu. Obecnie raczej niezamieszkałą, bo udaje się nam dojechać pod samą bramę.
Po drugiej stronie napotykamy na niedokończoną rezydencję. Musiałbyć to jakis wysoki dygnitarz, skoro mógł się budować w sąsiedztwie Prezydenta. Ale chyba popadł w niełaskę, bo budowa wygląda na dawno opuszczoną.
Myślenie oznacza postęp. Po co specjalne deskowanie dla okrągłego okna? Opona jest pod ręką i nada się równie znakomicie 😉
Wracamy do Duszanbe. Okazuje się, że dojazd do jeziora prowadzi bardzo malowniczym terenem. W nocy nie było tego widać.
Znów zaliczamy tunel. Dziś mniejszy ruch i jakieś wrażenie nieco mniejsze. Ale tylko nieco.
Po wyjeździe z tunelu większośc kierowców staje i dokonuje szybkiego przeglądu auta. 😉
Docieramy do Duszanbe. Pyszne żarcie na bazarze. Kura z grila z pomidorami i ciepłą lepioszką. Mmmm…
Obieramy kierunek na Kirgistan. Droga szybko traci asfalt i w kurzu jedziemy przez kilka godzin.
W koncu się robi ciemno i zaraz za skrzyżowaniem, gdzie zaczyna się Pamir Highway stajemy na nocleg. W nocy dalej towarzyszy nam wielki jasny księżyc.