[indie] Ladakh. Dzień 5.

Posted on BLOG

20 czerwca 2012
Panamik – Pangong Tso

Rankiem pospacerowaliśmy się trochę po wiosce. W zasadzie nic się nie działo, ot normalne życie. Pani piekła na rozgrzanym kamieniu czapati, czyli placki z mąki i wody. A niedaleko stąd stąd w górze doliny lodowiec Siachen i strzelanie z Pakistańczykami.


Panamik słynie z gorących źródeł. Podjeżdżamy i już żałujemy, że nie byliśmy tu wczoraj wieczorem. Woda jest gorąca. Tak ciepłej przez cały miesiąc nie zobaczymy. Są specjalne baseny w których można się kapać. Może za pięknie nie wyglądają, ale za to woda jest CIEPŁA. Przewodnik zaleca i ostrzega, by wybierając się do kąpieli, pamiętać o sandałach, z uwagi na leżące wszędzie żyletki. Faktycznie, kilka widzieliśmy. Skały po których spływa naturalny wrzątek są pełne różnorakich kolorów. Wygląda to bardzo ładnie.

 Tak potrafi wyglądać droga, a autobusem jadą kolejni żołnierze na „poligon” Siachen.

Wedle planów mieliśmy jechać przez przełęcz Wari La, która mierzy około 5300m i na dodatek używana jest dość rzadko. Okazuje się jednak, że nie da się tamtędy jechać, bo gdzieś w górze zmyło kawałek drogi. Kierowca więc wybiera drogę dolina rzeki Shyok. To nawet lepiej. Taki był początkowy plan, ale w Leh uznano, że ta droga nie jest przejezdna i ponoć nikt tędy nie jeździ. No to jedziemy się przekonać. Początkowo jest całkiem dobrze, nawet czasem leży asfalt. Później już gorzej. Natrafiamy na miejsce, gdzie woda z błotem i kamieniami zatarasowały drogę. Cóż. Do roboty. Po kilkudziesięciu minutach prac porządkowych nasza droga odzyskała status przejezdnej.

Potem sytuacja się powtórzyła… 😉

Po kilku kilometrach natrafiamy na wielki obóz robotników, którzy przywracają naszą drogę do stanu przejezdności. Robotnicy stoją, siedzą, patrzą się gdzieś przed siebie. I to już będzie reguła. Ilekroć będziemy widzieć robotników przy drodze, zawsze będą stać, siedzieć, jeść, rozmawiać, patrzeć gdziekolwiek. Tylko nie pracować. A jak już to pracuje jeden, a dziesięciu patrzy i komentuje. Może to jest sposób na bezrobocie w Indiach?

Dolina wygląda na dziką i pustą. Tylko góry. Prawdziwy koniec świata.

Potem kolejne atrakcje, chociażby widowiskowy przejazd przez rzekę. Udaje się, żyjemy i jedziemy dalej.

Dolina rozszerza się i cywilizuje. Znaczy znów widać asfalt.

W końcu opuszczamy naszą dolinę i jadąc pięknym wąwozem kierujemy się do srogi prowadzącej nad jezioro Pangong Tso. W międzyczasie nasze auto się psuje, ale kierowca doprowadza je do stanu jako takiej używalności, także możemy jechać, tylko czasem coś stuka, coś chrobocze i wyje 😉

Dojechaliśmy do głównej drogi prowadzącej z Leh nad Pangong Tso. Stajemy w Tangtse. Kontrola permitów i czas na obiad. A nasz kierowca wyjawia swój sekret. Nie mamy benzyny. W Dolinie Nubry nie udało się zatankować i teraz jedziemy już na oparach. Ale ponieważ dojechaliśmy do głównej drogi, którą suną jeepy z turystami nad jezioro, to paliwo udaje się jakoś znaleźć.

Jedziemy do jeziora.

Mijamy prawdziwego jaka, stojącego po pas w wodzie.

Jest już popołudnie, w międzyczasie zdążyło się pięknie rozpogodzić. Słońce juz nisko, światło przepiękne. Okolica również.

W końcu jest! Pangong Tso leży na wysokości 4200 metrów na granicy Indii i Tybetu. Jezioro o szerokości kilkunastu kilometrów ciągnie się ponad 100 kilometrów wzdłuż.

Ależ kolory! Błękit nieba, czerwień gór i lazur jeziora. I zachodzące słońce. Ach… Nie pozostaje nic innego jak zachwycać się i robić zdjęcia.

Pozujemy na tle jeziora

A tak to pozowanie wygląda od zaplecza 😉

Dojeżdżamy do wioski Spangmik. Wedle relacji powinna znajdować się tu spokojna tybetańska wioska. A napotykamy kilkanaście campów dla turystów, w każdym rząd kilkunastu namiotów. No ładnie to nie wygląda. Zatrzymujemy się u Tybetańczyka w małym guesthousie. Udaje się nam znaleźć jeden pokoik.Gospodarz zdziwił się, że mamy zamiar zmieścić się cała siódemką w tym małym pokoiku.

Wysokość daje się we znaki. Przez pół nocy każdy się tylko przewraca z boku na bok.

Dzień 1. Warszawa – Leh
Dzień 2. Leh – Hemis – Thiksey – Leh
Dzień 3. Leh – Khardung La – Diskit – Turtuk
Dzień 4. Turtuk – Hunder – Diskit – Panamik
Dzień 5. Panamik – Pangong Tso
Dzień 6 Pangong Tso – Leh
Dzień 7 Leh – Lamayuru
Dzień 8 Lamayuru
Dzień 9 Lamayuru – Wanla
Dzień 10 Wanla – Hanupatta
Dzień 11 Hanupatta – Photaksar
Dzień 12 Photaksar – Senggi La BC
Dzień 13 Senggi La BC – Gongma
Dzień 14 Gongma – Hanuma La BC
Dzień 15. Hanuma La – Omang
Dzień 16. Omang – Hanumil
Dzień 17. Hanumil – Padum
Dzień 18. Padum – Parkachik
Dzień 19. Parkachik – Kargil

Dzień 22. Leh – Karzok
Dzień 23. Karzok – 5200m
Dzień 24. 5200m – Changpa
Dzień 25. Changpa – Pangunagu
Dzień 26. Pangunagu – Leh

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA. Wykonaj poniższe działanie *