Jordania w tydzień czyli rekonesans. Dzień szósty – Petra

Posted on BLOG

Jordania w tydzień czyli rekonesans.

17.03.2019

Dzień szósty – Petra

 

Rano zaczynamy dzień drugi. Chciałem jakoś mniej konwencjonalnie. Znalazłem opis ciekawego szlaku, który omijał Siq i boczną doliną prowadził pod Grobowce Królewskie.

Oznaczenia i ścieżki oczywiście brak. Mam wgrany track, więc ktoś tędy przeszedł.. Powoli, ale cały czas do przodu. Udało się pokonać pierwsze większe obniżenie. Na szczęście znaleźliśmy wygodne zejście.
Idzie się bardzo przyjemnie. Wąska dolinka, którą płynie niewielki potoczek. W pewnym momencie nasza droga urywa się. Rzeczka spada trzymetrowym progiem, którego nie ma jak bardzo obejść. Track co prawda prowadzi dalej, ale nie jestem stanie znaleźć drogi, która nie wymagałaby asekuracji. Zawracamy. I znanym nam już Siqiem idziemy w stronę Petry. Już to widzieliśmy, ale dalej zachwyca. Jak za pierwszym razem. Beduini na placu oczywiście stoją. Panie na stoiskach z pamiątkami również. Dziś idziemy do Klasztoru ( Ad-Dajr ). Droga spod Łuku Tryumfalnego ostro pnie się w górę. Przez całą drogę mijamy niezliczone kolorowe stragany. Tu też można wynająć osiołka, jak nie ma się ochoty męczyć na schodach. Niestety cieszą się one sporą popularnością i często mijamy umęczone zwierzęta dźwigające wygodnych turystów. Smutne to . Na postojach nie ma nudy, można podziwiać wzory paszminowych chust. I w końcu jesteśmy. Trzeba przyznać, że prezentuje się niezwykle dostojnie. Widać podobieństwo do Skarbca, ale tu okolica jest o wiele bardziej rozległa i trzeba przyznać dobrze się komponuje z widokami wokół. Zaraz za Klasztorem droga prowadzi do punktu widokowego. O, przepraszam. Do niezliczonej ilości punktów widokowych, Każdy oczywiście ma swoją tablicę. I to właśnie z niego widok jest najlepszy. I oczywiście za darmo! Z góry Klasztor wraz całym otoczeniem prezentuje się doskonale.Wracały w dół, pod Łuk Tryumfalny. W drodze powrotnej oglądamy jeszcze niewielki grobowiec. Idziemy boczną dolinką. Naszym celem jest High Place of Sacrifice, które dodatkowo kusi rozległym widokiem na całą Petrę oraz brakiem ludzi.
Droga prowadzi po wykutych w skale schodach. Którymi pokonujemy strome ściany wąwozu. Miejscami jest nawet dość powietrznie. No i jesteśmy na miejscu. Pod nami niewidoczny stąd amfiteatr. Widok faktycznie jest rozległy. A zachodzące słońce pięknie wypełnia całą dolinę złotym światłem. Pięknie jest!  Reszta ekipy rozpoczęła zejście szlakiem pod Skarbiec, by tradycyjną drogą wrócić do hotelu. Ja zaś postanowiłem poszukać jakieś alternatywnej drogi, która będzie prowadziła górą. Liczyłem na piękne widoki. Zbaczam ze szlaku i staram się iść grzbietem w kierunku szerokiej przełęczy prowadzącej do kolejnego grzbietu. Liczę na to, że nie spotkam na swojej drodze jakiegoś pionowego uskoku, który skończy moją zabawę. Po kilkunastu minutach wychodzę na upatrzony grzbiet. Tu wydaje się, że będzie łatwiej. Szukałem miejsca skąd będzie widać skarbiec. Ale patrząc na znikające słońce wiem, że raczej nie mam czasu na te poszukiwania. Zwłaszcza, że nie wiem jeszcze jak wygląda dalsza droga. Muszę przyznać, ze mapy.cz zupełnie nie były przydatne w tym labiryncie pełnym ukrytych ścieżek i schodów.. Słońce już zachodziło a ja szedłem szerokim wypłaszczeniem. Do przejścia został mi pas dość stromych skał i nie bardzo wiedziałem jak mam to zrobić. W pewnym momencie zauważyłem kopczyk, niedaleko kolejny. I tak trafiłem na ukryte przejście prowadzące na drugą stronę skalnego grzbietu. Dalsza droga wprowadziła mnie w stan zdumienia. Ścieżka nie dość, że była wykopczykowana to jeszcze z kamieni ułożono zarys drogi. Czegoś takiego w życiu nie widziałem. W międzyczasie zachodziło słońce, było piękne światło.
Ścieżka ta prowadziła w stronę klasycznej drogi wyprowadzającej z Petry. Na ostatnich 200 metrach zniknęły wszelkie ułatwienia i oznaczenia. Nie miało to żadnego znaczenia, bo z tego miejsca było widać ludzi. Kiedy stanąłem na drodze, odwróciłem się i nie mogłem rozpoznać skąd przyszedłem. Zrozumiałem wszystko. Trafiłem na ścieżkę miejscowych, którzy za pieniądze oprowadzają turystów po „nieznanej” Petrze”. Od strony drogi nie sposób wypatrzeć tej ścieżki. Zatem nikomu nie przyjdzie do głowy szukanie szlaku. Wszystkie oznaczenia i wygodna ścieżka zaczyna się kilkaset metrów od drogi. Ech…

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA. Wykonaj poniższe działanie *