[latino] Irlandia czyli powroty do domu nie zawsze najkrótszą drogą wiodą

Posted on BLOG

Latino – cz. 48
2-3 października 2014
Irlandia czyli powroty do domu nie zawsze najkrótszą drogą wiodą.

Trudno w to uwierzyć, ale byłem dopiero pierwszy raz w Irlandii. Cóż. Lepiej późno niż wcale. Z Paryża nie było jakiś sensownych lotów do kraju. Za to były bilety za kilkanaście euro do Shannon, a także na połączenie Shannon – Warszawa. A, że niedaleko mieszka Iwa, którą usiłuje odwiedzić od wielu, wielu lat… W końcu była okazja.
Na lotnisku czeka na mnie Iwa, która czyniła od tej chwili honory Gospodyni. Mieszka w całkiem przytulnym domu, w Ennis, niewielkiej miejscowości na zachodzie Irlandii. Pierwszy dzień minął mi na odsypianiu całej wielkiej podróży. Irlandię zacząłem poznawać od najlepszej strony – od wizyty w miejscowym pubie, gdzie poszliśmy wieczorem. Irlandzka muzyka na żywo, zimny Guinness w ręku, dobre towarzystwo. Nie było powodu by narzekać 😉
Kolejnym dniem była sobota. Pojechaliśmy w stronę parku narodowego Connemara. Pogoda z rana, zupełnie nieirlandzka. Słońce, błękitne niebo. Ciepło.
  

Jechaliśmy podziwiając górzysty krajobraz. Droga wiła się pomiędzy kolejnymi grzbietami mijając to z lewej to z prawej strony kolejne jezioro. Zatrzymaliśmy się w Kylemore Abbey, mieszczące opactwo z końca XIX wieku. Ładnie położone, nad niewielkim jeziorem. W tle piękne, zielone, góry.

Wnętrza nie oferują jakiś specjalnym wrażeń. Ale samo położenie i możliwość spokojnego spaceru po okolicy jest wystarczająco przyjemna, by uznać przyjazd tu za dobry pomysł.

Całość, zarówno same opactwo jak i leżący nieopodal kościół, zbudowana jest w stylu neogotyckim.

Nie da się ukryć, zasiedzieliśmy się w tym miejscu. Na wyjściu okazało się, że jest już na tyle późno, że trzeba wracać. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Galway, które okazało się być dość interesującym miastem. Było już ciemno, zaczął padać deszcz. Ale główny miejski deptak zastaliśmy wypełniony przez spragnionych weekendowej rozrywki. Aż chciałoby się zostać tu dłużej. Ale porywisty zimny wiatr i zacinający deszcz skłoniły nas, by niebawem wrócić do auta i do ciepłego domu w Ennis.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA. Wykonaj poniższe działanie *