Latino – cz. 14
9 września 2014
Uros czyli wyspa która umie pływać.
Cztery godziny to jednak sporo, a słońce pięknie nam przygrzewa.
Zbliżamy się do Puno. Już w zatoce, jakieś 10 kilometrów od miasta wyrasta przed nami cały archipelag niewielkich wysp. To wyspy Uros, niewątpliwa i wątpliwa atrakcja jeziora Titicaca. Zbudowane z wysuszonej trzciny, od wieku są miejscem gdzie żyją indianie z plemion Uro. Osiedlili się tu przed stuleciami, chroniąc się przed Inkami a później Hiszpanami. Przez wieki tworzyli zamkniętą kulturę odporną na wpływy z zewnątrz. To już przeszłość. Obecnie mieszka tu jakieś 400 osób, których główna formą zarobkowania jest turysta. Jadąc tu wiedzieliśmy czego się spodziewać. Mijamy pierwszą wysepkę. Wygląda to z daleka naprawdę ciekawie. Wszystko zbudowane z trzciny. Wyspa, domy, łódki, sprzęty domowe.
Nasza wyspa jest malutka, ma może 20×20 metrów. Po zejściu ze statku ląd okazuje się trochę pływający. Nogi zapadają się w trzcinie, ma się wrażenie jakby chodziło się po wielkim łóżku wodnym. Program krótkiego zwiedzania jest zapewne stały. Zaczyna się od prelekcji na temat wyspy.
Wspominałem już, że zbudowane są z wysuszonej trzciny. nazywa się ona totora. Nie ma problemów z pozyskiwaniem tego budulca, porasta ona bowiem cała okolicę. I szybko odrasta. Dolną warstwę, czyli fundament stanowi wycięty w sześcian kawał torfu z ukorzenioną trzciną. Te kawałki wiąże się ze sobą. Na to układane są kolejne warstwy z wysuszonej trzciny. Co dwa tygodnie trzeba układać nową, bo z dołu stara trzcina zdążyła już zgnić. Cała konstrukcja ma grubość 3-4 metry. Taka wyspę, by nie odpłynęła, należało przytwierdzić do dna, czy to za pomocą specjalnych palików czy kamieni, które robiły za kotwicę. Kiedy już wyspa była gotowa, a budowa takiej trwała około roku, można było przystąpić do jej urządzenia. Chatki budowano, jakże inaczej, z tej samej trzciny. Łódki podobnie. Mieszkańcy żywili się złowionymi w jeziorze rybami, a także trzciną, bo jej dolna cześć jest jadalna. Aby zdobyć inne potrzebne rzeczy sprzedawali w Puno ryby bądż wszelakie rękodzieło z …. , co za niespodzianka, z trzciny.
Lud Uros na te tereny przywędrował z okolic dorzecza Amazonki. Osiedlili się nad brzegiem jeziora i korzystając z mnogości pożywienia ( ryby i zwierzęta ) wiedli spokojny żywot. Od początku wykazywali inne podejście do życia niż zamieszkujący po sąsiedzku Inkowie czy Ajmarzy. W XVI wieku pewien Hiszpan tak opisał Uros: „Biedni ludzie mieszkający na półwyspie Chucuito, którzy nie lubią pracować. Żyją na brzegu jeziora prawie nadzy z powodu braku pieniędzy, żywiąc się łodygami totora. Kiedy potrzeba zmusza ich do pracy, wychodzą na pola pomagać Ajmarom w wypasaniu zwierząt i rolnictwie, by zarobić na trochę jedzenia i ubranie. Po czym szybko udają się nad brzeg swego jeziora”. Problem pojawił się dopiero jak nadeszli Hiszpanie i zażądali opłacania podatków. Urosi nie mieli z czego płacić, zostali więc wysłani do kopalni srebra w Potosi. Wrócił co dziesiąty i wraz z tymi co jeszcze uchowali się nad brzegiem jeziora postanowili uciec na wodę. Wtedy to pojawiły się pływające wyspy. Oczywiście nie uchroniło to przed dalszą wywózką do Potosi, ale społeczność na wyspie miała większe szanse przeżyć i zachować swoja kulturę.
Trzcinowe łódki robią wrażenie.
Ostatnim punktem programu jest oczywiście możliwość kupna drobnych pamiątek, wykonanych na wyspie.
Odpływamy kierując się w stronę lądu.
Mijamy po drodze rybaków, którzy w tym miejscu zasadzili się na połów.
Docieramy do właściwego archipelagu Uros. To wygląda już na prawdziwe miasteczko.
Kultura wysp Uros powoli zanika. Trzydzieści lat temu mieszkało tu ich około tysiąca na 69 wyspach. Dziś jest ich zaledwie około 400 na 39 wyspach. Mieszkają tu, żyją z połowu ryb, polują na ptaki. I starają się zarabiać na turystach, którzy odkryli to miejsce kilkanaście lat temu. Ich kultura powoli umiera wraz z nimi. Nikt już nie mówi w języku uro, teraz raczej keczua czy hiszpański, czyli w językach ich prześladowców. Powoli mieszają się z ludnością ze stałego lądu. Ostatnia indianka pełnej krwi rodu Uros zmarła w 1959 roku.
Czy zatem warto tu przyjeżdżać?
Spis treści:
cz. 8 – Ollantaytambo czyli najdrozszy pociąg świata
cz. 13 – Wyspa Amantani czyli z wizytą u Pachamamy
cz. 14 – Uros czyli wyspa ktora umie pływać
cz. 21 – Kordyliera czyli spacer z widokiem na góry – dzień 2