27-28 maja 2014
Antyatlas
Syci wrażeń z pustyni ruszamy w kierunku oceanu. Przed nami ponad 800 kilometrów jazdy bezdrożami południowego Maroka, poprzez pasma Antyatlasu. Mijamy Rissani.
Poruszać się po drodze, jak wiadomo, można w zasadzie wszystkim Od osiołka po ciężarówkę.
Czasem się trafi jakaś miejscowość. Wypalona od słońca, o tej porze niemal całkowicie wyludniowa.
Krajobraz to połączenie gór i pustyni. Sucho. I gorąco.
Gdzieś od Tazzarine droga się poprawia.
Zatrzymujemy się w Tazenakht na bardzo smaczny obiad. Już późne popołudnie. Będzie jechało się teraz znacznie lżej.
Dziś na trasie więcej wiosek, ludzi.
A nawet zwierząt.
Droga była dziś bardzo dobrej jakości, toteż szybko zbliżaliśmy się do celu.
Pojawiła się zieleń. Co prawda były to kaktusy, a dokładnie opuncja, ale zawsze…
Urocza, kwitnąca opuncja zasługiwała na specjalna sesje fotograficzną 😉
Dojechaliśmy do Tafraoute. Ale co tam zobaczyliśmy, będzie w następnym odcinku.