[norwegia] Norddal latem. W góry I

Posted on BLOG

5 sierpnia 2013r.
Norddal latem. W góry po raz pierwszy.

Jedziemy autobusem do Geiranger. To kilkanaście kilometrów od Norddal. W dole pięknie widać Geiranger, chyba najbardziej znany fiord . Gdzieś na końcu wodospad Siedmiu Sióstr.

 Fiord jest na tyle głęboki, że dopływają tu wielkie statki wycieczkowe. Własnie mamy okazję widzieć takowe.

Wyciedliśmy, zajrzeliśmy do informacji turystycznej, bo nie mieliśmy jakieś konkretnej mapki. Tylko jakiś szkic no i była jeszcze mapa w telefonie. Ale jakoś tak człowiek woli te papierowe. Ruszamy. Zaraz na początku widzimy kosz z kijami dla wędrowców. A nad nim kartka: „Kije pomocne w górskich spacerach. Za darmo. Jeśli chcesz zabrać ze sobą jako pamiątkę do domu, zostaw w skrzynce 50 koron” Czyli jakieś 26zł. Norwegia to dziwny kraj  😉

Kilka minut później na szlaku spotykamy najprawdziwszych Szerpów z Nepalu. Po standardowym „Namaste!” w krótkiej rozmowie dowiadujemy się, że są z Namche Bazar i układają tu kamienie na szlaku. To jest dopiero fucha. Przyjechać z najtańszego kraju na świecie do najdroższego. Bardzo się ożywiają, jak wspominamy, że byliśy kiedyś w Nepalu. 

Dochodzimy do wodospadu Storsaeterfossen. To szczególna atrakcja.

Jako, że można ów wodospad zwiedzać od wewnątrz. Wrażenie niesamowite. Huk, moc i darmowy prysznic 😉

Lekko mokrzy wychodzimy spod wodospadu. Dalej już będzie standardowo. Niby szlak jest. Ale z rzadka znakowany. Ścieżka też niby jest, ale po jakimś czasie zanika. Rozpoznajemy tylko próg doliny bocznej na krórą mamy się wspiąć i skupiamy się na widokach.

Samo podejście na próg tej bocznej doliny było naprawdę strome. Scieżki nie znaleźliśmy, więc z fantazją wspinaliśmy się pod górę. Po 400 metrach podejścia – koniec. Uff… Widoki trochę pomagają odpocząć.

Dolinka odkrywa przed nami piękne jeziorka. Do tego błękitne niebo i słońce, które postanowiło nas na chwilę odwiedzić.

Od jeziorka odbijamy lekkim trawersem w stronę przełęczy. Wszystko w rumoszu skalnym, ale idzie się całkiem dobrze. W końcu jest przełęcz. I kończy się słońce.

Wspinamy się na nasz dzisiejszy cel – górę Hollegga. Grań nagle zrobiła się dość wąska i przestrzenna. Znaczy na tyle, by zaistniała potrzeba używania rąk.

 W końcu szczyt. Niecałe 1600 metrów. Niby niewiele, ale szliśmy prawie spod samego fiordu.

Wokół nas dziesiątki anonimowych szczytów. Cóż. Mapy brak i nie ma jak ich rozpoznać i nazwać.

Zejście wyglądało na strome. Zaczął jeszcze padać deszczyk. Na szczęście choć strome, to nietrudne. Bez większych problemów doszliśmy do płaskiego grzbietu.

Potem znów były problemy ze szlakiem i niekończące się zejście. Po czterech godzinach widzimy nasz cel na dziś. Farma Herdalssetra. Stąd Kaśka nas zabiera na zasłużony odpoczynek 😉

Spis treści:
1. Dojazd.
2. Spacerek.
3. W góry I 
4. W góry II
5. Odwrót.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA. Wykonaj poniższe działanie *