11 sierpnia 2013
Glasgow
W Glasgow miałem kilka godzin na przypomnienie sobie miasta. Byłem tu 6 lat temu. W sumie niewiele pamiętam. Ruszyłem przed siebie główną Buchanan Street. Po chwili uslyszałem muzykę. Trafiłem na uliczny występ szkockiego zespołu Clanadonia. Szkockie roots. Bębny i dudy. Głośna i pulsująca muzyka. Wciąga. Do tego jaki sceniczny image 😉
Po głośnej i porywającej muzyce poszedłem w stronę katedry. Może się wyciszyć? 😉
W międzyczasie zrobiło się ciemno, poszedłem zatem grzecznie do hostelu. A rankiem pociąg do Prestwick, odprawa i lądowanie we Wrocławiu. Potek Kraków, Lublin i już jestem z powrotem.