14.07.2021
Dzień trzeci
Wetlina – przełęcz Orłowicza – Jaworzec – Falowa – Dołżyca – Cisna – Łopiennik – Jabłonki
Nastawiając budzik na 5:10 pomyślałem, że jestem chyba niespełna rozumu. Ale prognozy ostrzegały, że dziś będzie 34 stopnie. W cieniu. Zatem 5:30 plecak na plecy i kije do rąk. Jeszcze przed siódmą rano byłem na Przełęczy Orłowicza. Tam widzę rozbite namioty. Chyba trochę zbyt ostentacyjne. To nie dość, że park narodowy, to jeszcze jedno z bardziej uczęszczanych miejsc. I była godzina 7, więc można było już namioty zwinąć…
Jeszcze małe śniadanie i ruszam do JaworzcaCzarny szlak prowadzący z Połoniny Wetlińskiej to ledwie mała zarośnięta ścieżka. O 9 jestem w Jaworzcu. Skracam sobie przechodząc Wetlinkę i ruszam na Kiczerę i Falową. Szlak ów bym najchętniej skasował i zakopał. Długie partie wiodły płożącymi się bujnymi jeżynami i pokrzywami. Po zejściu z Falowej ląduję o 13:30 na asfalcie. Prognozowane 34 stopnie jest w mierzone w cieniu, a tego niestety brak. Ponieważ plan na nocleg zakładał Jabłonki, a tam nie ma żadnego sklepu ani knajpy, trzeba było iść 4km asfaltem do Cisnej. W tym upale. Auć. Noga za nogą i jestem w końcu w Cisnej. Tu powolne zakupy ( najważniejsze to niestety apteka i plastry na odciski ) i na obiad zaszedłem do Kudłatego Barnaby. Dziś to on wystąpił w charakterze syreny. „Golek, ale co będziesz szedł. Legnij się cieniu, weź zimne piwko, pokój wolny…” Kolega…
Byłem dzielny, a może raczej głupi i odrzuciłem ten zacny pakiet propozycji i ruszyłem na Lopiennik. Bezszlakowo, bo nie będę się wszak wracał do Dołżycy. Lekko nie było. O 18 wreszcie jestem na szczycie.Widoki z Łopiennika dość ograniczone. Ale zza drzew widzę Chryszczatą. Powinienem być tam jutro. Jeszcze 7 kilometrów półprzytomnego zejścia i już Jabłonki. Bez pomnika. Bez sklepu. Bez knajpy. Bez sensu. Piję więc wodę z kranu, jak zwierzęta Ze stopą słabo. Wziąłem nie te wkładki co trzeba i byłem w stanie przejść w nich tylko jeden dzień. Kolejny szedłem bez wkładki, co dla odmiany było przyczyną powstania wielkiego odcisku na spodzie stopy. W Wetlinie kupiłem jakieś zwykłe wkładki, też za grube. Udało mi się je dopasować, ale niestety w ciągu dnia się rozpadły. Właściwe buty mają czekać na mnie w paczkomacie w Rzepedzi. To jutro, powinienem dojść.
statystki na dziś: 39,9km 1530 w górę 1580 w dół.