Jordania w tydzień czyli rekonesans – dzień pierwszy: Jordan

Posted on BLOG

12 marca
Jordania w tydzień czyli rekonesans – dzień pierwszy: Jordan

Jordania od lat leży na tej samej półce miejsc, które koniecznie chcę odwiedzić, ale zawsze jakoś odkładam to na później co chociażby Islandia. Kilka lat temu zrobiłem  poważne podejście i zaplanowałem  wizytę w Jordanii i Syrii. Nawet miałem bilet w ręku, ale na chwilę przed wyjazdem wybuchła wojna w Syrii. W ten sposób bezpowrotnie straciłem możliwość zobaczenia normalnej, przedwojennej Syrii. A Jordania? Tęsknie spoglądałem na Jordanię z izraelskiego brzegu Morza Martwego, ale już wiedziałem, że za dwa miesiące będę tam. Bo w końcu doczekała się…. Choć czasu starczyło  ledwie na tydzień,  ale lepsze to niż nic. Potraktujmy to jako rekonesans.

Wylądowaliśmy późnym popołudniem w Ammanie. Czasu starczyło na wypożyczenie samochodu i dojazd na pierwszy nocleg. Wypadł on blisko Morza Martwego na obrzeżach niewielkiej osady Swemeh. Zajechaliśmy przed północą, wokół ciemno. Nasz hotel również zaciemniony. Widać jest w trybie snu zimowego. Fakt, turyści tu  pojawią się za dwa, trzy miesiące. Na szczęście na miejscu czuwał recepcjonista i mogliśmy wejść do pokoju. Rano z ciekawości wyjrzałem przez okno.

Ach… witaj Wschodzie w wersji już przeze mnie nieraz widzianej. Z grubsza wygląda to jak jakby ktoś niedawno rzucił w to miejsce granat. Syf, śmieci, domy wyglądające jakby ktoś je wciąż budował.

Zupełnie nie korespondowała z tym widokiem pogoda, która nas oczywiście zachwyciła. Ciepło, słonecznie, co za odmiana po polskiej kilkumiesięcznej zimie.

Pierwsze kroki kierujemy do Betanii nad Jordanem czyli miejsca gdzie wedle tradycji Jezus przyjął chrzest z rąk Jana Chrzciciela.

Z Biblii wiadomo, że chrzest miał miejsce w rzece Jordan. Wedle tradycji i przekazów „ustalono”, że było to właśnie tutaj. Ponoć na podstawie jakiś wykopalisk i śladów stwierdzono, że miejsce chrztu Jezusa miało miejsce w zakolu rzeki Jordan, na jego lewym brzegu, który obecnie znajduje się na terytorium Jordanii. Jordan to rzeka graniczna, zatem po stronie izraelskiej, a raczej palestyńskiej ( bo to obszar Autonomii Palestyńskiej) wybudowano podobne miejsce. Co ciekawe przez lata cała okolica od strony Izraela była zaminowana, więc niejako w „zastępstwie” miejsce chrztu Jezusa przeniesiono w górę rzeki przy ujściu Jeziora Galilejskiego do miejscowości Yardenit. Całkiem niezłe zamieszanie, ale przecież w sumie i to miejsce jest zapewne dość umowne.

Zatrzymujemy się na parkingu przed Visitors Center. Stąd do Babtism Site jest jeszcze prawie dwa kilometry. Zabiera nas specjalny busik z miejscowym przewodnikiem. Na szczęście jest z nami większa grupa, toteż możemy iść sobie trochę z boku.Idziemy zadaszoną ścieżką. Teraz to w sumie takiego znaczenie nie ma, ale jak pomyślę o sierpniu i tutejszych upałach to trochę rozumiem istnienie tegoż zadaszenia.

Samo miejsce chrztu znajduje się kilkaset metrów od rzeki. Ale kiedyś Jordan ponoć płynął właśnie tędy. Idziemy dalej, w stronę rzeki. W oddali złoci się kopuła kościoła Jana Chrzciciela.

Zastajemy Jordan podczas wysokiego stanu wody, który zalał chrzcielnicę.

Miejsce jak widać jest dobrze strzeżone. Tymczasem po drugiej, izraelskiej stronie, zwanym Kasr al-Jahud znacznie większy ruch w interesie.Możemy poobserwować jak przebiega ceremonia odnowienia chrztu świętego. Co chwilę kolejny pielgrzym zanurzał się w wodzie w asyscie duchownego.

Wiara jest potrzebna, bo woda w Jordanie jest bardzo brudna.

Po naszej, właściwej stronie jednakowoż pustki. Czyżby Żydzi jednak lepiej potrafili sprzedać taką atrakcję? Możliwe, ale to też pewnie dlatego, że zdecydowana większość pielgrzymów do Ziemi Świętej odwiedza przede wszystkim Izrael i na przekraczanie granicy z Jordanią pewnie brakuje czasu. Wracamy pod całkiem nowy kościół, oczywiście pod wezwaniem Jana Chrzciciela.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA. Wykonaj poniższe działanie *